Idea

Damian Wojciechowski TJ:

Początkowo planowałem zrobienie 2000 kilometrowej pętli z Norylska przez Plato Putorana, dalej na północ rzeką Cheta i następnie z powrotem do Norylska, na zachód, starą kozacką trasą z przeciąganiem kajaków po lądzie i płynięciem pod prąd. Po wybuchu wojny w Donbasie skomplikowała się sprawa uzyskania od FSB pozwolenia na wjazd do Norylska, który jest miastem zamkniętym dla obcokrajowców. Latem 2014 roku w ramach przygotowań do spływu na Syberii przeprowadziliśmy w trzyosobowej grupie dwutygodniowy spływ na Półwyspie Kolskim (pobierz artykuł w pdf), kupionymi wcześniej, używanymi, składanymi kajakami Swir petersburskiej firmy Triton. Płynęliśmy z Łowoziera przez Cagę, Panę i Warzugę do Morza Białego. Pod względem warunków geograficznych (między innymi brak ludności), klimatu i przyrody (komary!) ten teren bardzo przypominał Syberię. Zaraz po zakończeniu tej wyprawy, jeszcze w Moskwie zaczęliśmy szukać alternatywy dla Plato Putorana. Wybór padł na Oleniok ze względu na brak informacji w internecie, co oznaczało, że rzeka jest mało eksplorowana. Ważnym argumentem było w miarę łatwe (jak na warunki syberyjskie) dotarcie do jednego z dopływów Olenioka (rz. Alakit) ze strony kopalni diamentów w Udacznym (Jakucja). Chodzi o to, że w większości wypadków do najmniej znanych rzek na Syberii można się dostać tylko helikopterem i to w tym wypadku jeśli rzeka jest w zasięgu lotu z najbliższego lotniska. Tymczasem obok Udacznego jest lotnisko w Polarnym z regularnymi rejsami z Moskwy. Dalej tylko 🙂 około 60 km po tajdze i tundrze na wiesdiechodie (rodzaj transportera gąsienicowego). Przygotowania do wyprawy nabrały pędu od marca 2017 r., czyli od pierwszego spotkania podczas targów WIATR I WODA w Warszawie z wydawcą Magazynu Kajakowego WIOSŁO Adamem Grzegorzewskim i z Piotrem Opacianem, podczas Kolosów w Gdyni, który przeprowadził wiele ekstremalnych wypraw kajakowych.